czwartek, 17 lutego 2011

Wells & Young's - Waggle Dance

Kolor: Bursztynowy, ciemno-złoty, miodowy, klarowne
Piana: Biała, dość niska ok 1.5 cm, szybko opada, jej resztki oblepiają kufel
Nasycenie: Niskie/średnie, przyjemnie się pije
Zapach: Przyjemny, całkiem intensywny ale nienarzucający się, słód, słodkawy: miód i karmel
Smak: Chmiel, goryczka, miód może gdzieś daleko w tle.
Opakowanie: Butelka przezroczysta 0.5 l, ładna etykieta z pszczołą oraz krawatka, na kontretykiecie podany skład
Moc: Alk 5%, nie ma podanego ekstraktu ale wg informacji w sieci wynosi on 12%
Cena: ok. 10 zł


Dawno nie pisałem o jakimś zagranicznym piwie. Dlatego też, wziąłem na warsztat angielskie piwo Waggle Dance spółki Wells & Young's.
Bardzo rzadko mam okazję pić jakiekolwiek piwo angielskie. Głównie przez ceny, ktore oscylują wokół kwoty 10 zł za butelkę 0.5 l. Do Waggle Dance podszedłem zatem z dużym entuzjazmem.
Waggle Dance to nazwa ruchu/tańca jaki wykonuje pszczoła w celu zawiadomienia swoich towarzyszy o miejscu w którym znajduje się źródło nektaru.

Etykieta butelki od razu rzuca się w oczy, przyjemny obrazek latającej pszczoły na tle ula. Piwo jest warzone z pomocą miodu stąd nazwa i etykieta.
Dzięki przezroczystej butelce można zobaczyć kolor piwa. A jest on bardzo ładny: bursztynowy, ciemno-złoty, miodowy - takie określenia przychodzą mi na myśl patrząc na kolor Waggle Dance. Po przelaniu piwa do kufla tworzy się niska, biała piana, niestety szybko opada ale zostawia delikatny dywanik a jej pozostałości oblepiają kufel.
Po walorach wzrokowych przyszedł czas na zapachowe. Zapach nie narzuca się ale nie miałem problemów z jego doszukaniem się. Na pierwszy plan wysuwa się miód z domieszką karmelu dopiero później po lekkim ociepleniu piwa doszedł słód.


Pora zatem na pierwszy łyk. I tutaj niespodzianka: po zapachu można było się spodziewać całkiem niezłej dawki miodu w smaku, natomiast nic takiego nie ma tu miejsca. Przede wszystkim dominuje chmiel z lekką goryczką.
W przeciwieństwie do zapachu, w smaku trudno jest się doszukać miodu, który przewija się gdzieś daleko w tle. Trochę jestem tym rozczarowany, bądź co bądż, na krawatce jest napisane, że jest to piwo miodowe. Potrafię zrozumieć, że takie piwo nie musi sprawiać wrażenia jakby się piło miód ale z całą pewnością można wymagać od niego trochę więcej niż to co dostajemy z Waggle Dance.
Nie chcę jednak powiedzieć, że jest to złe piwo, o nie. Jest ono bardzo dobre, tylko, że nie nazwałbym go miodowym. Goryczka jest delikatna a nasycenie określiłbym jako średnie. Picie go było dla mnie przyjemne, ale... No właśnie "ale"... Nie ważne jak bardzo byłoby to dobre piwo, zdecydowanie potrzeba tu więcej miodu. Choćby odrobinę więcej, tak aby nie było aż takiej rozbieżności między smakiem a zapachem a zyskałoby u mnie o wiele większe uznanie.


Podsumowując: gdyby Waggle Dance nie oceniać w kategorii piw miodowych to jest to solidne, bardzo dobre piwo, które pije się z przyjemnością. Natomiast jako piwo miodowe trzeba przyznać, że wypada dość blado i nie pozostaje nic innego jak poszukać czegoś rodzimej produkcji (a wybór jest nie mały).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz